czwartek, 28 marca 2013


Prolog


Szła sobie ulicą  nie robiąc sobie nic z tego , że padał deszcz , środek nocy i ktoś może ją porwać. Chciała znaleźć się jak najdalej od domu...ale on jej na to nie pozwalał.Szedł za nią a jej biło serce, przecież dosłownie przed chwilą wytłumaczyła mu wszystko . A on ? Chłopak nie dawał jej spokoju. Czuła się źle postępując w taki sposób a nie inny. W końcu złapał ja za ramię i obrócił w swoją strone.
-Cher prosze wysłuchaj mnie. To nie tak zrozum...Ja po prostu nie umiem przestać- westchnął , kładąc dłoń na jej policzku.
-Justin jakbyś chciał poszedłbyś na odwyk ale przecież ty nie znasz słowa "NIE". Mam dość , ze jak wracam do domu to ty oczywiście jak nie ćpasz, to chlejesz albo kurzysz !Boje się o twoje zdrowie debilu!- wywrzeszczała mu to prosto w twarz, wcześniej jednak "zerwała" jego reke ze swojego policzka.
Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem oddalała się od chłopaka, lecz ten tylko stał w tym miejscu,zastanawiając się co ma zrobić. Przecież nie umiał od tak z tym przestać. Narkotyki dodawały mu otuchy , kochał to, że po nich czuł się wniebowzięty i nagle wszystko wydawało mu się takie inne, lepsze od normalnego świata. Alkohol-najlepszy wujek na pocieszenie, każdy kto próbował to zrozumie.A pety ? Tylko dodawały mu otuchy ale i tak je wielbił. Lecz oprócz nich kochał Cher i nie chciał jej stracić.
Co powinien zrobić ?
Pójść za głosem serca czy za swoim nałogiem ?
Sam nie wiedział, a co dopiero miała wiedzieć Lloyd ?
Jej nic nie mówił, a jego czyny było jednoznaczne , że kocha używki a nie ją. Przynajmniej ona tak to interpretowała . Ich związek był na krawędzi do wpadnięcia w wielką dziurę zapomnienia...
~~~
Więc i jest prolog, krótki ale jest. 
I jak ? Może być ?
Czekam na wasze komentarze :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz