czwartek, 28 marca 2013


Rozdział II


Siedział sam w domu. Cher poszła do sklepu o zakupy. Justin wykorzystując ten czas kiedy jej nie było mógł spokojnie spędzić czas ze swoją przyjaciółką, kokainą.
Wyciągnął z kieszeni mały, plastikowy woreczek z białym proszkiem. Uśmiechnął się blado i rozsypał kokainę na blacie . Wziął jednego dolara i zawinął go w rulonik.Wsadził odrobinę papieru sobie do nosa, nachylił się nad rozsypanym proszkiem i zaczął wciągać. Już po chwili poczuł upragniony efekt swojej przyjaciółki, jednak to nie zaspokoiło jego potrzeb.Chciał więcej i więcej, lubił eksperymentować i mieszać.
Rozwinął pieniądz i rozłożył go na stole. Z szuflady z komody wyciągnął worek z ziołami min. marihuaną oraz worek z tytoniem. Na dolara położył około 1/2g marihuany i dodał tytoń. Zwinął ponownie papier w rulonik. Wsadził do tylnej kieszeni rękę i zaczął szukać zapalniczki.
-Cholera
Sklął pod nosem, nie umiał jej znaleźć. Chodząc z jonitem w ręku szukał po domu zapałek. Ich też nie było. Zażenowany usiadł ponownie na sofe, wtem spojrzał pod nogi i ujrzał zapalniczke
-W końcu
Mruknął, zapalił skręta i włożył go do buzi. Zaciągnął raz a po chwili z jego ust wydobył się biały dym.
Poczuł się nagle taki szczęśliwy, kochany jakby nie mógł tego poczuć kiedy jego dziewczyna jest z nim i dba o niego. Niby ją kocha , ale nie okazuje jej tago ani w minimalnym stopniu. Traktuje ją jak powietrze a zarazem gdy ma chcice staje się dla niej taki natarczywy. Zachowuje się w sposób chamski do partnerki ale jakoś go to nie obchodzi..
Lloyd wróciła do domu w dobrym humorze, który jednak niebawem go zaraz straci. Zaniosła zakupy do kuchni, położyła je na blat. Zauważyła, ze po domu unosi się dym. Wiedziała od razu, że to sprawka Justina. Gdy stanęła nogą w progu salonu popatrzyła z pogardą na palącego chłopaka.
-Bieber co ty robisz ?!
Wrzasnęła lekko, podchodząc blisko chłopaka. Ten tylko zaśmiał się ironicznie wstając z kanapy.
-Nie jesteś moją matką.
Mruknął ,zaciągnął peta i i buchnął jej dymem w twarz. Cher zakaszlała, nie znosiła kiedy chłopak tak jej robił.
-Ale jestem twoją dziewczyną i martwię się o ciebie...Szkoda, ze ty tego nie widzisz
Westchnęła i wróciła do rozpakowania zakupów. Mleko, masło, wędliny i ser włożyła do lodówki a owoce wsadziła do koszyka.Pociągnęła nosem i oparła się tyłkiem o blat. Odgarnęła włosy do tyłu i zamknęła oczy. Próbowała zrozumieć swojego chłopaka, jednak na marne. Nie miała pojęcie czemu woli norkotyki od niej. Pamięta jak jeszcze jakieś rok temu ich życie wyglądało całkiem inaczej. Chodzili na spacery, do kina na wspólne kolacje . Siedzieli na plaży wtuleni w siebie o zachodzie słońca. Jednak ta ich wspólna bajka trwała za krótko. Niemalże po czterech miesiącach Justin ujawnił swoje prawdziwe ja. Pokazał, że używki sa na pierwszym miejscu co wcześniej ukrywał. Przestał mówic, ze ją kocha a ta nie chciała zerwać z nim. Nie mogła, bo ten przez pewien czas ją szantażował.Teraz jest już lepiej , troche lepiej no ale lepiej. Dziewczyna pogrążona w myślach nawet nie zauważyła kiedy jej chłopak stał naprzeciw niej i wpatrywał się w nią.
-Masz
Przysunął jej do ust jonita. Ta niemalże zrzuciła go na ziemię kiedy odpychała jego rekę.
-Nie chce, Justin
-Masz go wziąć !
Warknął i wepchnął jej go do ust a ona go wyciągnęła.
-Justin, nie...
Szepnęła i podrapała się po nosie, co chłopaka tylko wkurzyło.
-Kurwa Cher weź go albo inaczej sobie pogadamy!
Oparł dłonie pomiędzy ciałem Cher, żeby ta nie uciekła i kolejny raz włożył jej do ust skręta. Ona się bała, bała sie go.. Nie chciała tego zrobić, ale dla swojego bezpieczeństwa zaciągnęła go i się zakrztusiła. Chłopak patrzył na nią jakby miał zaraz coś jej zrobić więc ta nie miała wyjścia. On stał przed nią dopóty ta nie wypaliła go do końca.
-Grzeczna dziewczynka
Pogłaskał ją po policzku i oddalił się gdzieś w głąb domu.
Lloyd usiadła na podłodze, skuliła nogi i oparła głowę o kolana. Była zdezorientowana i nie wiedziała jak mogło do tego dojść, że paliła marihuanę .
***
Przespała noc w salonie na kanapie.Nie odzywała się do chłopaka co go irytowało. Chodził za nią, mówił do niej a ta nic. Miała pierwszy raz w życiu na niego wyjebane. Nie było jej z tym dobrze, ale on na to zasłużył. Z samego rama marudził, ze nie ma śniadania. W południ, ze ta łóżka nie pościeliła a wieczorem coś w niego wstąpiło. Zaczął ją przepraszać lecz ta cały czas miała go gdzieś. gdy jego próby nic nie dawały rozpętał kłótnię, która może zakończyć wszytko...
~~~
Na początku : Przepraszam was, ze to tak długo trwało z rozdziałem .
Miał być on opublikowany w niedzielę, lecz były małe problemy techniczne.
Co do rozdziału to mi nie wyszedł, nie jestem z niego zadowolona :x.
Przepraszam za błędy , które na pewno gdzieś sie znajdują.
A dedykuje go : @justinsglance , która pobiła rekord w dodawaniu komentarzy w pierwszym rozdziale ;).
Do zobaczenia do następnego ;*.
PS . Dziękuję za te 7 komentarzy i mam nadzieje, ze pod tą notką będzie podobnie :]

środa, 9 stycznia 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz